Historia ta jest niezwykła. Gdyby ktoś opowiedział mi ją, powiedziałabym, że nie ma takich zbiegów okoliczności. Ale życie pisze swój scenariusz i wiem, że to nie jest bajka...
Była sobie dziewczynka. Cudna, urocza, śliczna. Tylko brakło dla niej miłości - rodzice ją porzucili. Wychowywały ją siostry zakonne.
I było małżeństwo - kochające się, ale bezdzietne, marzące o dziecku.
I wydarzył się cud - właśnie ta śliczna dziewczynka została ich córką! I zaraz po tym pięknym wydarzeniu przyszedł grom z jasnego nieba - tata dziewczynki zachorował... Ciężko...
Radość i płacz mieszały się.
Na otulenie łez postanowiłam zrobić dla tej cudnej maleńkiej istoty kocyk i misia, żeby miała się do czego tulić i czym przykryć, jakby ramionami taty, który w tym czasie przebywał w klinice.
Kocyk umiałam zrobić, ale misia? Z pomocą przyszła mi Justynka, która powiedziała, że oczywiście że misia zrobi! Cudownie jest mieć kogoś tak wspaniałego!
Pierwszym krokiem było wybranie odpowiednich włóczek:
Zdecydowałyśmy się na Gazzal Baby Cotton, ponieważ jest łatwa w pielęgnacji (mama będzie mogła wrzucić i kocyk, i misia do pralki i wyprać), ma również piękny połysk.
Kocyk zaczęłam robić podwójną nitką, żeby był grubszy. Wybrałam wzorek zwany "pawie oczka". Justynka zrobiła cudnego misia-dziewczynkę i tak oto powstał komplet:
Dane techniczne:
wzór: z głowy, z wykorzystaniem motywu "pawie oczka";
druty: 6 mm (do podwójnej nitki);
szydełko: informacja znajdzie się na blogu Justynki;
zużycie: około 15 motków;
zdjęcia: Justynka
Miś jest spory, kocyk również. Nie zmierzyłam go, ale mam zdjęcie robione na szybko (proszę wybaczyć bałagan - wszak u mnie jest remont):
Jest na tyle duży, że może się nim przykryć osoba dorosła.
Jestem dobrej myśli i pełna wiary - ta historia musi mieć dobre zakończenie w stylu: "i żyli długo i szczęśliwie". Tak będzie! A tymczasem niech ten zestaw do spania i tulenia działa i spełnia swoją rolę! Tyle miłości włożyłyśmy z Justynką w każde oczko!!!
Dziękuję za odwiedziny i życzę dobrego tygodnia!
Asia