poniedziałek, 27 maja 2024

Dzień Matki i ogród

 Od dziecka daję mojej mamie w dniu jej święta własnoręcznie wykonany prezent. Tak było i w tym roku. Mama zobaczyła podczas jednej z wizyt u nas podkładki, które zrobiłam pod kubki z kawą i herbatą. Podkładki zrobiłam dwie, na próbę. Mamie bardzo się spodobały i poprosiła o podobne. Zrobiłam jej cały komplet - dużą podkładkę pod dzbanek z herbatą i sześć podkładek pod kubeczki:




Mamie bardzo spodobał się prezent :) 

Również lubię te podkładki - są chyba wygodniejsze w użytkowaniu niż takie zrobione na szydełku, te drugie mają troszkę nierówną fakturę, co powoduje, że kubek czasem stoi niestabilnie. Tymczasem w tych ten środek ze sklejki stabilizuje to, co na nim stoi.

W ogrodzie zakwitła hortensja pnąca. Długo nie wiedzieliśmy, co to za roślina, ponieważ przez kilka lat miała jedynie liście, nie kwitła. W tym roku, kiedy musimy ją przenieść w inne miejsce, ona pokazała nam całą swoją krasę:



Nad kwiatami unoszą się roje pszczół i dzięki temu słychać nieustanne bzyczenie.

Próbuję zrobić zaszczepki i rozsady tej hortensji - zobaczymy, czy mi się to uda.

Kwitnie też piwonia chińska:




Jak dobrze, że mamy maj! To chyba najpiękniejszy miesiąc w roku!

Wszystkim mamom życzę zdrowia i nieustającej radości!!!

A odwiedzającym - dobrego tygodnia!

Asia

wtorek, 21 maja 2024

Ogród i wieloletni koc

 Wraz z nadejściem wiosny rozpoczęłam prace w ogrodzie. Pierwszą z nich było zadbanie o truskawki. To moje czwarte podejście do tego tematu. Truskawki rosły kilkanaście lat w jednym miejscu i po prostu zaczęły usychać, dawały małe zasuszone owoce a same krzaczki urywały się i ginęły. To były truskawki po poprzedniej gospodyni, ale miały już po prostu swoje lata. Kupiłam nowe krzaczki i przesadziłam je na grządkę obok. Niestety, nadal nie chciały rosnąć... Kolejnej wiosny przeniosłam je w inne miejsce i posadziłam je na włókninie - takiej czarnej. Wyczytałam, że lubią tak rosnąć, a dodatkowym plusem jest to, że chwasty nie rosną tak bardzo przy nich. I co? Wszystkie krzaczki po prostu ugotowały się! Pomimo, że je podlewałam. Kupiłam więc kolejne krzaczki i posadziłam na starym miejscu, ale wymieniłam ziemię i porządnie ją nawiozłam - zaczęły rosnąć! Tyle, że chwasty też. Ale już w ubiegłym roku jedliśmy nasze własne truskawki.

Tej wiosny wyłożyłam grządkę kartonami i posypałam korą sosnową - wyczytałam, że truskawki ją lubią. I wreszcie rosną! Mają mnóstwo owoców, które lada moment dojrzeją:



Uruchomiliśmy z mężem szklarnię, chociaż w tym roku posadziliśmy o wiele mniej pomidorów, za to więcej ogórków:






Sadzonki dostałam od sąsiadów, ale w szklarni czekała na mnie również niespodzianka - między płytkami rosły samosiejki-pomidorki koktajlowe! Przesadziłam je na razie do małych doniczek:


Obok szklarni posadziłam hortensje - tu jedna z nich:


W tym roku zakwitł też łubin, który wysiałam dwa lata temu:


Ogród jest cały w rozkwicie, kwitną też supertunie, których w tym roku mam wyjątkowo dużo:




Kocham mój ogród bardzo! Pielęgnuję go z miłością, podlewam, przesadzam, nawożę i nie mogę się nacieszyć tymi barwami! To tylko kilka zdjęć, w rzeczywistości roślin mam dużo więcej. 

Najbardziej lubię usiąść z drutami w ogrodzie i przerabiać oczka. Takim sposobem dokończyłam koc, który zaczęłam cztery lata temu :


Koc wyszedł ogromny! Zaczynając go miałam nadzieję, że zrobię go w ciągu jednego roku, rzeczywistość okazała się inna - powstawał cztery lata... Tak wielka robótka zaczęła mnie nużyć po jakimś czasie, odłożyłam ją więc i tak leżała... Po przeprowadzce na wieś okazało się, że koce i chusty to coś, czego bardzo tu potrzeba wieczorami, nawet latem, bo noce u nas są chłodne. Ten koc nie służy do okrywania się, jest raczej narzutą na łóżko, ale mam już zaczęty kolejny koc, taki do okrywania się właśnie - obym nie robiła go kolejne cztery lata...


Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze!

Pozdrawiam cieplutko!


Asia

środa, 15 maja 2024

Pierwszy wpis w nowym roku

 Dziś wreszcie nadszedł ten moment, kiedy mogłam przegrać zdjęcia do folderu i przygotować się do zrobienia wpisu. 

Na wstępie bardzo Wam dziękuję za odwiedziny pomimo mojej nieobecności tu i u Was na blogach! Tyle osób tu zagląda codziennie, że z radością wracam do pisania i odwiedzania Was.

Wy tyle tworzycie - czasami wpadam na chwilkę do wirtualnego świata i podziwiam Wasze dzieła, a ja - kręcę się w miejscu... Coś tam robię, ale wszystko idzie nie tak. Przyczyną jest mój stan zdrowia. Niby jestem wyleczona, ale moja pani doktor powiedziała, że już nigdy nie będę miała tyle sił, co przed chorobą. I tak jest. Od poniedziałku do piątku wszystko kręci się wokół pracy - przygotowuję zajęcia, jadę je przeprowadzić, wracam i jestem zmęczona. Zjem obiad i muszę się położyć. Potem gotuję coś na drugi dzień i siadam do przygotowania zajęć. I tak w kółko. Wieczorem chwilkę poczytam książkę i - nie ma dnia. Weekendy płyną na pracy w ogrodzie i porządkach, spacerach lub odwiedzinach.

Powodem ożywienia bloga jest tak naprawdę kolejna operacja i dzięki niej - chwila wolnego czasu, bo jestem na zwolnieniu lekarskim. Postanowiłam wykorzystać ten czas na robótki, czytanie i odpoczynek. I spotkała mnie niespodzianka - moja najwspanialsza przyjaciółka-dziewiarka Justynka  odwiedziła mnie ostatnio! Och, ile było rozmów, radości i planów dziewiarskich!!! Wróciła do mnie wena, która dokądś sobie poszła. Wiem już, co będę robić w najbliższym czasie. 


Tak wyglądał nasz stół - rozłożone robótki, zapiski robione, żeby nie zapomnieć.

Justynka wymyśliła coś, co pomoże mi zorganizować swoją robótkową pracę i będzie jednocześnie motywatorem do szybszego machania drutami lub szydełkiem. Napiszę o tym, kiedy Justynka zrobi wpis u siebie na blogu - mamy jeszcze coś uzupełnić. To rodzaj zabawy dziewiarskiej.

Ja wróciłam do miętowej bluzeczki, którą zaczęłam w ubiegłym roku . Bluzeczka musiała być częściowo spruta, ponieważ wyszła za wąska. Justynka robiła śliczną letnią bluzeczkę z ażurem.

Justynko - dziękuję Ci, że jesteś!!!


Dziękuję również Wam - odwiedzającym - że zaglądacie tu do mnie!

Miłego dnia!!!


Asia