Strasznie trudno jest zrobić w tę pogodę zdjęcia, szukałam jasnego pokoju, a syn robił, jak umiał. Sesja trwała i trwała :) Jak widać, sweter ma rozcięcia po bokach. Plisy - robione ryżem. Wzór - jedynie z przodu, po lewej stronie. Nie chciałam "przeładować" go wzorami, lubię takie proste gładkie swetry. Rękawy robiłam po raz pierwszy prosto, bez podkroju pachy.
Rękawy nieco wydłużyły się po praniu. Dane techniczne: włóczka - wełna 100% merynosy (z odzysku), druty 3 mm. Problem miałam z grubością włóczki, bo w niektórych motkach nitka składała się z 9-ciu, a w innych - z 6-ciu nitek. Raz, że trzeba było uważać na rozdwajanie nitki, dwa - na jej grubość. Tę cieńszą dałam na rękawy.
Sweter jest cieplutki i bajecznie miękki. Jestem bardzo zadowolona, bo raz, że mam nowy sweter, dwa - że zużyłam zalegającą w szafie wełnę!
Zakupiłam też kilka nowych motków :)
Wiem, że miałam nie kupować, dopóki nie przerobię zapasów, ale potrzebowałam czegoś żółtego na czapkę i szarego na komin. A tego, oczywiście, nie miałam w swoich zapasach. Do tego - wzięłam jeszcze to - na czapkę:
I do tego wszystkiego - dostałam próbki kolorów:
Już sama nie wiem, który kolor będzie następny, bo mam upatrzone cztery... Ale - najpierw wykorzystam to, co mam :)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego weekendu!
Asia