Było pożegnanie, miałam nie pisać. Ale zmotywował mnie do powrotu post Małgosi - Mao . Dzięki postowi Małgosi uświadomiłam sobie, jak bardzo brakowało mi blogowego świata, odwiedzania zaprzyjaźnionych blogów, komentowania. Szczególnie teraz, w tych dziwnych czasach, kiedy człowiek siedzi więcej w domu i brakuje mu kontaktu z drugim człowiekiem - te wirtualne wizyty stały się dla mnie czymś szczególnym.
Wracam zatem. Będę pomału pokazywać, co tworzyłam przez ten długi czas mojej nieobecności. Zdjęcia mam mało profesjonalne, proszę mi wybaczyć, robiłam je bez zamiaru publikacji gdziekolwiek, raczej tak dla siebie, dla upamiętnienia tego, co powstało.
Co u mnie? Dzieci urosły, za to pojawił się u nas nowy członek rodziny - sunia rasy alpejski gończy krótkonożny. Ma na imię Ramona, ale mówimy ma nią Luna. Oto ona:
Na zdjęciu ma 3 miesiące, dziś to półtoraroczny pies.
Zdarzało jej się zasnąć w dziwnych pozach i miejscach:
Dziś jest duża :) I wbrew temu, co widać na zdjęciu, nie jest typem kanapowca :)
A że to blog robótkowy, pokażę to, co zrobiłam. Zdjęcia będę pokazywać w takiej kolejności, w jakiej powstawały moje swetry, bluzki, szaliki czy czapki.
Pierwszy - to ciepły sweter z ciemnozielonego Merino oraz różowego
Baby Supremo
Zrobiłam też szalik, również w kolorze różowym. Byłam bardzo ciekawa
Mirelli z Włóczek Warmii. Włóczka jest niezwykle miękka i pokusiłam się na kolejne motki, które będę stopniowo tu pokazywać.
Szalik zrobiłam z podwójnej nitki:
Ze zdjęciami wpasowałam się w dzisiejszą aurę - za oknem u nas również jest śnieg :)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłej niedzieli!
Asia