Tak postanowiłam nazywać poniedziałkowe wpisy. Będą o hafcie. Haft zajmuje szczególne miejsce w moim sercu - to nim zajęłam się najpierw, to on był tą techniką rękodzielniczą, która skradła moje serce (a było to - uwierzcie mi - naprawdę dawno, bo aż 38 lat temu!). W dzieciństwie wyszywałam głownie haftem płaskim, bo tylko taki znałam. Potem poznałam haft Richelieu - powstawały wtedy piękne serwety dla mamy. A będąc już dorosłą, poznałam haft krzyżykowy. I z nim zostałam po dziś.
Mam w swoich zasobach jeden zaczęty i niedokończony haft - to obraz, który chciałam dać synowi z okazji pierwszej komunii świętej. Nie udało się. Poległam na nim. Obraz okazał się bardzo wymagający - ma w sobie krzyżyki z trzech nitek, z dwóch, półkrzyżyki z trzech nitek, z dwóch, z jednej, oczywiście ma backstitch, oraz french knots. No i jest absolutnie nieoczywisty... Tu ma kilka krzyżyków w takim kolorze, za chwilę jest zmiana na inny, kilka pojedynczych, z czego każdy kolor inny... Jest masa krzyżyków z kolorów łączonych - dwie nitki z jednego koloru i jedna nitka z innego. To okazało się nie na moje nerwy... Rzuciłam haft. A syn czeka... Miał dostać na osiemnastkę - nie wyrobiłam się. I w związku z tym postanowiłam, że będę tu pokazywać postępy w hafcie co poniedziałek. To mnie zmotywuje do regularnej pracy nad nim.
Oto on:
Ja robię duży kalendarz koci krzyzykowo i też odrzuciłam bo jest wielki i już mi się nie chciało. Kolorów też masa ale ja nie trzymałam się legendy tylko wybierałam swoje jakie miałam w zapasach i praca szła szybciej. Został mi jeden kot I napis😁Ale ciągle mi brak czasu na niego. Twój nie wydaje mi się żeby był duży. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodziwiam dla mnie krzyżyki są nie do ogarnięcia 🙈 nie dość że są małe to oczy nie te, zero cierpliwości i jeszcze tyyyyle kolorów.
UsuńTo jest chyba dobre rozwiązanie - wybierać troszkę inne kolory, a nie zamęczyć się :) Tak, ten obraz nie jest duży, ale wymagający...
UsuńMałgosiu, mnie właśnie haft nauczył cierpliwości :) A co do oczu - oj, to jest problem, rzeczywiście. Ja już posiłkuję się okularami do czytania.
UsuńO ja naiwna, myślałam, że haft krzyżtkowy to krzyżyki i tyle... z ciekawością popodziwiam nieznaną mi technikę!
OdpowiedzUsuńTeż na początku tak myślałam. Zapomniałam napisać, że mam tu jeszcze całkiem sporo ćwierćkrzyżyków...
UsuńJa też myślałam, że haft krzyżykowy to tylko krzyżyki. Z własnego doświadczenia wiem, że mnogość kolorów potrafi bardzo zmęczyć i zniechęcić (mam jeden nieukończony od 10 lat obrazek), ale jednak dodaje głębi. Warto się pomęczyć, bo potem jest piękny efekt. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńReniu - dzięki za słowa otuchy :) Efekt na pewno będzie, tylko muszę jakoś dojechać do końca. Pocieszasz mnie tym, że też masz 10-letni niedokończony haft :)
UsuńMiło wiedzieć, że nie tylko śmigasz na drutach ale też lubisz haftować, ten obrazek jest wyjątkowo piękny :)
OdpowiedzUsuń