Ostatnio mało mnie tu, bo dużo się u nas dzieje. Każdy dzień jest wypełniony po brzegi pracą, jeżdżeniem, załatwianiem mnóstwa spraw.
Haftem "Magnolie" zajmowałam się chwilkę tylko, niemniej jakoś tam urósł. Oto on:
Ostatnio mało mnie tu, bo dużo się u nas dzieje. Każdy dzień jest wypełniony po brzegi pracą, jeżdżeniem, załatwianiem mnóstwa spraw.
Haftem "Magnolie" zajmowałam się chwilkę tylko, niemniej jakoś tam urósł. Oto on:
Trochę śmieszna nazwa, ale uzasadniona, chociaż trzeba będzie nadać tej chuście inną nazwę.
Obiecałam, że pokażę Wam coś, co jest związane z moją najnowszą chustą. Ale pozwólcie, że najpierw krótko wyjaśnię, o co chodzi. Czasem robię chustę tak po prostu - bo podoba mi się wzór albo motek. Ale czasem chusta powstaje w związku z konkretnym miejscem. Tak, inspirują mnie miejsca. Czasem jakieś miejsce chwyta mnie za serce i chcę je odtworzyć w czymś, co będę mogła użytkować na co dzień. I tak było z tą chustą.
Jest takie miejsce, gdzie lubimy jeździć z mężem na spacery. Miejsce jest urokliwe. Idziemy polną drogą, a po obu jej stronach rośnie zboże. Widok rozpościera się po obu stronach i jeszcze długo przed nami - są pola... Piękne, falujące. Na obrzeżach pól rosną śliczne fioletowe kwiaty. A nad nami - błękitne niebo. Tak mniej więcej wygląda to miejsce:
Poniedziałek minął, a ja nie pokazałam nowego haftu. A przybywa go ładnie. Pokażę w przyszłym tygodniu. Mam ostatnio ciężki czas - dużo się dzieje, naprawdę dużo, i trochę ciężko wszystko ogarnąć nie tracąc spokoju. Dlatego postawiłam na zakupy - w końcu nic tak nie leczy stresu jak zakupy, prawda?
Dzięki motywacji, jaką dają mi publikacje postów na blogu, udało mi się skończyć haft "Pan jest moim pasterzem":
Niebieski sweter planowałam zrobić sobie na jesień - wtedy są temperatury akurat na takie wdzianko. Ale niespodziewanie sweter okazuje się być na teraz :) Robię go. Wprawdzie wolno, bo i innych zajęć mam sporo ostatnio, ale przybywa go: