Święta się zbliżają, robótki zaczęte przyrastają. I przyrastałyby szybciej, gdyby nie zamówienie męża na wełniane skarpety. Mąż lubi tylko takie - grube, z podwójnej nitki wełenki skarpetkowej. Mówi, że w takich jest mu najcieplej. Zrobiłam więc z resztek, które miałam w domu:
Nic specjalnego - ot, normalne skarpety. Byłyby ładniejsze, gdybym miała odpowiednią wełnę. Musi być skarpetkowa, bo mąż pierze je w pralce (na programie "pranie ręczne"), ale jak na razie tylko Fabel się sprawdził, Nord Dropsa sfilcował się... . Chciałabym zrobić je z wełenki, z której wzorek sam wychodzi, ale włóczka musi być podwójna. Obawiam się, że jeśli wezmę taką włóczkę podwójnie, to wzór się rozmaże. Tu łączyłam taką właśnie wersję Fabela z włóczką gładką - wzór się rozmazał (gdy robiłam dla siebie z tej samej włóczki, ale pojedynczą nitką, wyszedł śliczny żakard!).
Tak naprawdę tych skarpet jest 4 pary, ale trudno jest złapać je, gdyż są ciągle noszone. I jest potrzeba jeszcze 3 par.
Muszę coś wymyślić z włóczkami skarpetkowymi, bo na razie w zapasach mam za mało, by zrobić jakąkolwiek parę.
Za oknem szaro i buro, ale to nic. Święta tuż tuż i dni rozjaśnią się blaskiem światełek i ozdób.
Miłego dnia!
Asia
Świetne skarpety! Takie właśnie na codzień, ale jednak oryginalne. Rozmazany wzór też ciekawie wygląda! Pozdrawiam serdecznie - z blaskiem światełek! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mąż też mówi, że nie tyle zależy mu na wzorze, co na ciepłocie :)
UsuńSkarpety rewelacyjne.Tez lubię takie grubaski.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚwietna rzecz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNiby resztkowe, a bardzo ładne skarpetki. Mój Mąż też mówi, że wzorek to kwestia drugorzędna - chyba mężczyźni są bardziej praktyczni niż my :)
OdpowiedzUsuńZgodzę się, że dzierganie podwójną nitką to co innego, niż po prostu grubszą nitką, jakoś bardziej zwarty splot powstaje. Tylko dziergać trudniej!
Na pewno będą grzać przyjemnie w zimowe wieczory :):)
OdpowiedzUsuń