Serdecznie dziękuję za tyle miłych słów pod poprzednim postem! Dziękuję za wsparcie i dobre myśli wysyłane do mnie :)
Dzień Matki był dla mnie w tym roku wyjątkowy. Wyjątkowy, bo mogło go nie być. Mając tę świadomość, przeżywałam ten dzień w dwójnasób, ciesząc się z każdej chwili spędzonej z bliskimi. W tym dniu była ze mną moja mama - to też wyjątkowe, bo od lat obchodziłyśmy Dzień Matki w soboty, z racji pracy i innych obowiązków. Umówiłyśmy się, że w tym roku obdarujemy się własnoręcznie zrobionymi prezentami. Ja dla mamy zrobiłam torebkę:
Zrobiłam ją z podwójnej nitki Jeans Yarn Art, szydełkiem 5 mm. Wyszła miękka - tak, jak chciała mama.
Córcia zrobiła dla mnie i dla babci śliczne podkładki z drzewa sosny - są polakierowane, żeby można było spokojnie postawić na nich kubek z herbatą, nie martwiąc się, że coś się stanie z obrazkiem.
Moja jest ta z żabką :)
Syn, który jest teraz na drugim końcu Polski, przesłał mi tulipany:
Dzień Dziecka spędziłyśmy na spacerze i grając w nowe gry:
"Plastry miodu" wcale nie jest łatwą grą, chociaż taką się na początku wydaje być.
Trudność gry rośnie w miarę układania plastrów. Można w nią grać na kilka sposobów. Rozgrywka trwa dosyć krótko, więc nie ma szans na znużenie.
"Góra uczuć" jest grą terapeutyczną. Pomaga wyrazić uczucia i prowokuje rozmowy o nich, o trudnych sytuacjach, o radzeniu sobie z problemami.
Na Dzień Dziecka zrobiłam dla córci kwiatową kanapkę:
Produkty pochodzą oczywiście z naszego ogródka. Bo w ramach zdrowego żywienia znów założyłam grządki. Nie byłam pewna, czy mi się to uda w tym roku, ale pracuję na nich pomału, codziennie tylko troszkę, i efekt jest - coś już rośnie!
Ponieważ nie mogę nosić ciężkich rzeczy - dostałam wózek ogrodowy:
Luna na niego szczeka - nie bardzo wie, co to jest :)
Na zdjęciu jestem w najnowszym sweterku, zrobionym z cudownej włóczki Sky Dropsa. Na razie to taka zajawka, profesjonalna sesja na pewno się odbędzie, bo Pani Fotograf wybiera się do mnie :)
Ponieważ staram się wykluczyć z jedzenia wszelką chemię (co jest naprawdę trudne), założyłam nie tylko grządki. Posadziliśmy sporo młodych drzewek owocowych oraz krzewów - porzeczek, jeżyn, borówek. Zaowocują zapewne w przyszłym roku, ale już teraz cieszę się, że je mam :)
Postanowiliśmy też nabywać mleko od sąsiada. W tym celu zakupiliśmy takie oto cudowności:
Dziś pod wieczór ruszamy z nimi do obory!
I takim to optymistycznym akcentem kończę dzisiejszą relację z życia. Pozdrawiam Was serdecznie i idę w odwiedziny na Wasze blogi.
Miłej soboty!
Asia