Czas wakacji i mojego urlopu trwa w najlepsze. Cieszę się każdą chwilą, bo mam świadomość, że lada moment wszystko zniknie - nie będzie porannej kawy na ławeczce przed domem, nie będzie wsłuchiwania się w śpiew ptaków, nie będzie tych wszystkich letnich smaków. Wróci pęd - praca, dojazdy, przygotowywanie się do zajęć... Póki co - ładujemy z córką akumulatory.
Wyjazdy wakacyjne są ograniczone bardzo z racji remontu, który trwa nieustannie. Dzieci spędziły czas w Trójmieście, ja dojechałam do nich na weekend.
Wizytę w Gdańsku zaczęłam - a jakże! - od odwiedzenia Motkomanii - sklepu z włóczkami:
Ojej - jakie tam są cudeńka!!!! Cały sklep jest w takich oto pięknych ściankach, ja wprost nie wiedziałam, na co się zdecydować, tak ogromny był wybór! W końcu kupiłam kilka motków, i całe szczęście, że był ze mną syn, który zachował przytomność umysłu - nie pomyślałam, jak zabiorę swoje zakupy, gdyż przyleciałam samolotem z bagażem podręcznym! Na szczęście bardzo miły sprzedawca zobowiązał się wysłać mi paczuszkę pocztą. Uff...
Paczuszka przyszła zaraz po moim powrocie z wyjazdu:
Kupiłam piękny ręcznie farbowany motek merynosa, a także włóczkę Line oraz Ito Kinu, które od razu wrzuciłam na druty. Powstał taki oto top:
O topie napiszę w kolejnym wpisie, kiedy pokażę go na sobie.
Prosto z Motkomanii poszliśmy na spacer do Parku Oliwskiego:
Zwiedziliśmy Oceanarium:
Spacerowaliśmy brzegiem morza:
Niedaleko miejsca, w którym nocowałyśmy z córką, była galeria handlowa, a w niej niezwykłe miejsce - perfumeria, w której tworzy się perfumy indywidualnie dobrane do danej osoby!
Wyglądała jak laboratorium:
Piękny to był czas - z dziećmi, w pięknych okolicznościach widokowo-turystycznych.
A po powrocie do domu czekały na nas żniwa:
oraz masa jabłek, ogórków i pomidorów:
Przetwarzałam, co się dało - robiłam dżemy z jabłek w różnych wariantach - z cynamonem, z imbirem, z wanilią. Zrobiłam też ogórki kiszone oraz sałatki na zimę:
Nasi mali mieszkańcy też się stęsknili za nami. Kimczi nie chciała jeść podczas nieobecności córki. I z taką radością ją powitała:
Niebieska modliszka urosła i wykształciła skrzydła:
Krocionóg afrykański dostał galaretkę z witaminami:
I przybył nowy członek stada - larwa żuka Herkulesa. Na razie śpi i je:
O radości psów nawet nie wspominam, bo każdy, kto ma tych cudownych towarzyszy, wie, jak wyglądają powitania :)
Oprócz pielęgnowania ogrodu, robienia przetworów i doglądania inwentarza - pracowałyśmy z córką artystycznie i rękodzielniczo. Ja zaczęłam czarną bluzeczkę z mieszanki bawełny i wiskozy, którą dostałam od Justynki - włóczka jest mięciusieńka! Bluzka zaczęła się niebezpiecznie rozrastać na szerokość - chyba źle obliczyłam liczbę oczek (nic nowego...):
Nie prułam i robiłam dalej. I muszę powiedzieć, że bluzka wyszła świetna! Pokażę ją w kolejnym wpisie.
Córka namalowała grafikę na torbie:
I namalowała jakieś biedne dziecko:
Uszyła też piękną torebkę-larwę! Naprawdę piękną, tylko nie mam jej zdjęcia. Pokażę następnym razem.
Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze!
Pozdrawiam cieplutko!
Asia
Super ze udało sie na troszkę wyjechać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj prawda! Również pozdrawiam serdecznie!
UsuńJaki fajny post! Są moi (już wyczekiwani) ulubieńcy. Niebieska jest przecudna, baby rohatyńca urocze, krocionóg pięknie pozuje.
OdpowiedzUsuńRękodzieła też mnie zachwyciły - wszystkie:)
Serdecznie pozdrawiam:)))
Cieszę się, że post się spodobał. Pamiętam, jak prosiłaś o informacje o naszych małych mieszkańcach :) Niestety dwoje z nich odeszło... Pani patyczakowa po złożeniu ponad 200 jaj zakończyła żywot. Odeszła też Zelda - biała modliszka storczykowa - miała pasożyta... Córka przeżyła to bardzo, bo to było jeszcze dziecko modliszkowe... Widocznie już zarażoną kupiła w sklepie zoologicznym. Ech, z tym zwierzętami - człowiek się przywiąże, a one odchodzą...
UsuńAle się działo i to nie tylko na drutach chociaż to pierwsze dwa zdjęcia szczególnie zapadły mi w pamięć 😄
OdpowiedzUsuńJak widać okres wakacji to bardzo pracowity czas dla Ciebie. Tyle przetworów i prac do wykonania. W zimie Twoja ciężka praca zostanie na pewno doceniona😋
Czekam na relację z końcowych robótek. Prace Córci są super!
Dziękuję, miło się czyta takie słowa :) Bo ja mam wrażenie, że czas ucieka mi gdzieś między palcami - wszystko idzie mi tak powoli... Ale faktycznie - nie mam co narzekać, przecież powstało tyle fajnych i pożytecznych rzeczy! Czasem człowiek nie uświadamia sobie tego :) Dziękuję jeszcze raz!
UsuńA ja też zajrzałam, kim jest osoba, która zachwyciła się moimi papierkami i widzę szerokie zainteresowania u ciebie. Las to uwielbiam głównie z powodu grzybów, które zbieram jak tylko jest okazja. A działalność włóczkowa też mnie zachwyca. Kiedyś, dawno, dawno temu robiłam na drutach. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńO, jak mi miło! Ja nie potrafię zbierać grzybów - nie widzę ich, no może tylko czerwone muchomory - te rzucają się w oczy :)
UsuńOjej trafiłaś do włóczkowego raju, dziwię się dałaś radę stamtąd wyjść, mnie musieliby wyciągać wołami🤣
OdpowiedzUsuńFajnie, że ładowałaś akumulatory w miłym towarzystwie córki.
Ale masz oryginalnych milusińskich w domu🐛🦗😆
Oj, raj prawdziwy! Będę tam wracać. To fakt - mieszkańcy naszego domu są nietypowi :) Przynajmniej niektórzy :)
UsuńZachwyciłam się Pani blogiem. Zostanę na dłużej.
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam!
UsuńJak miło spędziłaś czas w Trójmieście. Ciekawe miejsca, o perfumerii nie wiedziałam ;) Masz miłych przyjaciół w domu. Czy Ty dobrze śpisz? - byłabym pewna obaw, ze któreś zwierzątko opuści swój domek.... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. M.
He he - tak, sypiam bardzo dobrze :) Te wszystkie stworzenia mieszkają w pokoju córki, który jest zamykany. Najbardziej nie chciałabym, żeby krocionóg wyszedł ze swojego terrarium, bo gdy chodzi, wygląda strasznie, przynajmniej dla mnie.
UsuńPiękne tworzysz rzeczy i pieknie mieszkasz,otoczona cudną przyrodą.Bardzo miło było Cię poznać i porozmawiać,serdeczne pozdrowienia dla Cioci
OdpowiedzUsuńJoasiu - dziękuję! Bardzo się cieszę, że mogłyśmy się spotkać!
Usuń