Robię z tej samej mieszanki bawełny i akrylu, z której już podobną tuniczkę zrobiłam (klik) - nowa tuniczka będzie jak widać bardzo podobna.
W tej starej przedłużę rękawy i jeszcze posłuży przez chwilę jako sweterek do szkoły.
Czeka mnie w ogóle sporo dziergania - rodzina potrzebuje nowych swetrów, czapek, skarpet i szalików. I za to też kocham jesień - za jej chłodne dni, które stają się nieco cieplejszymi dzięki wyrobom z wełny :)
Dziękuję za odwiedziny i komentarze! Życzę miłego twórczego weekendu!!!
Asia
To masz druty rozgrzane do czerwoności:) Dobrze że dzieci chcą nosić Twoje dzianiny bo nie każdy chce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDruty są używane dosyć rzadko... Może to takie wrażenie, że tak szybko przyrastają robótki, bo raz, że zaczęłam tą tunikę chyba pod koniec sierpnia? :) A dwa, że jak już usiądę, do dosyć szybko dziergam. Dzieci chodzą w zasadzie tylko w moich swetrach, nie lubią kupnych z prostych przyczyn - nie lubią akrylu, a w sklepach tylko akryl... Ja staram się im robić swetry z tych włóczek, które lubią. I jeśli nie jest to stuprocentowa wełna czy bawełna, to przynajmniej mieszanka pół na pół z akrylem - takie według nich da się nosić.
UsuńAle ciekawostka - ja najpierw robię rękawy, a potem dopiero dół, a u Ciebie odwrotnie:-). Powodzenia w kompletowaniu całej jesienno-zimowej garderoby:-)
OdpowiedzUsuńCiekawy sposób, nie robiłam jeszcze tak :) Ja dziergam od góry, bo potem z łatwością przedłużam i dół swetra i rękawy i dzięki temu dzieci noszą moje swetry po dwa-trzy lata.
Usuń