poniedziałek, 17 lipca 2023

O kotach i psach

 Jestem psiarą - czyli osobą uwielbiającą psy. Ich towarzystwo bardzo dobrze na mnie wpływa. Są pełne emocji, wesołe, ale też smutne, potrafią się obrażać, cieszyć. Doskonale wiedzą, w jakim jestem nastroju. Potrafią mnie rozweselić, pocieszyć. Uwielbiam, gdy wtulone we mnie drzemią, posapując miło :)

Z kotami nie miałam za wiele do czynienia - tyle, co u babci, gdy byłam mała, albo tyle, co spotkania ze znajomymi, u których są koty. Wydawały mi się mało "czytelne" - nie wiem, czy kot się cieszy, czy jest przestraszony. Nie wiem, czego chce w danym momencie, gdy podchodzi i miauczy. Pies potrafi to świetnie pokazać! Rozumiem, gdy "mówi" - chodź za mną! Albo wpada przerażony i każe mi biec za sobą! Gdy jest głodny, prowadzi mnie do spiżarki, gdy chce się bawić - przynosi zabawkę. Proste i jasne! Ale czego chce kot??? Albo - czy rozumie, czego my od niego chcemy?

Bo pies rozumie! Albo udaje, że nie rozumie, gdy nie ma ochoty na wypełnianie polecenia. Moje psy rozumieją, gdy mówię do nich: "Jadę do sklepu, zostańcie", "Jadę po babcię", "Jedziemy wszyscy po babcię" (to wersja ulubiona!), "Przyjadą goście", "Idę na grządki", "Przynieś to", "Daj", "Zostań", "Chodź" - i całą masę innych komend czy wypowiedzi.

Mój syn nie mieszka z nami. Wynajmuje mieszkanie z kilkoma osobami. I niedawno, całym kolektywem, przygarnęli kocię! Takie piękne:


Ma na imię Pepper i jest kotką, maleńką i słodką.



Jak widać, ma za sobą pierwszy spacer. Jest baaaaardzo kochana!



Ponieważ mieszkamy w dwóch różnych krańcach Polski, piszemy do siebie często. I  w czasie jednej takiej rozmowy wyjaśniło się, jaka jest różnica pomiędzy psami i kotami.

Pozwolę sobie przytoczyć jego słowa:

"Koty mają bardzo dobre myślenie logiczne. Jak piłka gdzieś wpadnie, to potrafią wziąć jakiś patyk w łapkę i tą piłkę wydobyć. Jak psu wpadnie gdzieś piłka, to leży i czeka, aż mu ją ktoś wyciągnie. Ale z kolei pies gdy zrobi coś nie tak i go okrzyczysz, to wie, że to do niego i będzie przepraszał i lizał człowieka. Kot ma praktycznie zerowe wyczucie emocji u człowieka. Bardzo mało ma stadnych zachowań. Co w sumie ma sens, bo psy żyją w grupach, a koty same.

Koty są bardziej samodzielne i mniej interaktywne. Jak do mieszkania wejdzie nieznajomy, to praktycznie w ogóle nie reagują i potrafią nawet położyć się w tej sytuacji spać. A psy szczekają, bronią terytorium, nie chcą nieznajomego wpuścić do środka.

Koty są ciche i bardzo czyste. Psy - no z tym bywa różnie.

Pies baaaaardzo się cieszy z powrotu właścicieli do domu. Merda ogonem, szczeka, podskakuje, biega ze szczęścia w kółko. Kot też wychodzi na spotkanie, nawet miauczy, ale nie wiem, czy chodzi o to, że kojarzy właściciela z karmieniem, i dlatego miauczy, czy to coś innego, coś na miarę radości.

Koty nie rozumieją emocji i same ich nie okazują. Jak jesteś smutna, czy coś Cię boli, to pies przyjdzie, będzie Cię pocieszał, a kot nie.

Zabawa jest podobna i z kotem, i z psem.

Można powiedzieć, że kot to taki pies pozbawiony emocji"

I podsumowanie naszej rozmowy:

Jeśli chcesz mieć członka rodziny do komunikacji, jeśli chcesz, żeby Ci towarzyszył w życiu, to pies lepszy.

Jeśli nie masz czasu na długie spacery, a chcesz mieć coś żywego do kochania i głaskania, to kot lepszy.


A tak moja córka namalowała koty:



A ponieważ jest to wpis o kotach i psach - wstawiam też zdjęcia moich psów:



A miętowa bluzeczka rośnie - oto przód:


Remont trwa w najlepsze. W ogrodzie z powodu upałów panuje susza, ale coś tam kwitnie:




Czy mamy psy, czy koty - kochajmy je i dbajmy o nie :) 

Dziękuję za odwiedziny i życzę miłego dnia!!!


Asia

wtorek, 11 lipca 2023

Remont, praca, ogród i rozpoczęte robótki

 Mija prawie miesiąc od poprzedniego wpisu. A wynika to z racji tego, że mam remont w domu - taki gruntowny. Wyburzamy ściany, robimy wylewki, wstawiamy parapety. Trudno się odnaleźć - wszystko leży nie tam, gdzie trzeba. Nie mam szafek, więc większość rzeczy leży w pudłach lub workach. No ciężko jest. Z drugiej strony - mam przecież ogród! I z niego korzystam w czasie remontu. Gdy już uporam się ze wszystkim, siadam w ogrodzie z robótką. A robótki obecnie mam trzy - miętową bluzkę, szydełkową bluzkę i koc (to nieplanowany wyrób, który wskoczył nagle). Oto kocyk:


Bluzkę szydełkową, którą robię w ramach CAL-u, musiałam spruć... Robiłam rozmiar L lub XL (nie pamiętam już) i wyszedł mi worek na słonia. Po spruciu jest już dobra:


Dziś przyjechał syn - na tydzień. Radość w domu jest ogromna! Tak rzadko się teraz widujemy. Syn mieszka w Gdańsku, i właśnie tam odbyło się spotkanie autorskie z jedną z moich ulubionych polskich autorek - Magdaleną Witkiewicz. Syn pojechał na to spotkanie i kupił dla mnie dwie książki - oczywiście mam autograf!!!



Autograf zawiera słowa pochwały dla syna, ponieważ był jedynym mężczyzną na tym spotkaniu. Pani Magdalena zapytała go, czy czyta jej książki. Odpowiedział, że niestety nie, ale jest tu dla mamy, bo ona czyta.

Na lato mam przygotowany pokaźny stosik książek do przeczytania i tak bardzo marzę o wolnym czasie, kiedy mogłabym spokojnie usiąść i czytać lub dziergać.

Niestety, czasu wolnego jest mało - nieustannie piszę. Kończę podręcznik dla obcokrajowców - nauka języka polskiego w zakresie handlu i usług. I zaczęłam monografię o niedźwiedziu - a właściwie o terminach związanych z nim. 

Gdy nie mam weny do pisania naukowego, piszę książkę-pamiętnik. 

No i oczywiście mam pracę w ogrodzie i przy sprzątaniu domu po bałaganie remontowym.

Tu taka mała zajawka remontu:


Dziękuję serdecznie za odwiedziny i miłe komentarze!

Miłego dnia!!!!

Asia