Powstały z resztek Fabela, czubki i pięty zrobione są z innej wełny skarpetkowej, kupionej całe wieki temu w Lidlu - strasznie gryzącej. Ściągacz - z Nako Stretch.
Robiłam je z ogromna radością - powstały szybko, a ja wykorzystałam zalegający kilka lat mały 50 gramowy moteczek.
Z rozpędu zaczęłam robić kolejną parę:
Te powstają z Malabrigo Sock kolor Persia oraz z Baby Wool Gazzal.
Kolor Persia rozczarował mnie bardzo - jest szaro-bury... Brzydki. Myślałam, że jest w nim więcej tych turkusów, ale niestety. Sweter wprawdzie powstał z tej włóczki, ale jeden motek, który mi został, postanowiłam przerobić na skarpety.
Wiem, jest dużo ślicznych wzorów na skarpetki, ale ja wolę takie gładkie. Te wszystkie wzorki mnie gryzą w stopy i dlatego nie robię takich "wyszukanych" skarpetek, chociaż bardzo mi się podobają.
Na drutach mam dwa swetry dla mnie. Jeden dzierga się w ramach testu i pod koniec maja powinien być gotowy.
Jeśli pozwolicie - wpis podsumowujący kwietniową akcję WZW zrobię w sobotę, dobrze?
Ulu - to pytanie do Ciebie, bo Ty zgłosiłaś dwie rzeczy. Justynkę już też pytałam. Jeśli jeszcze któraś w Koleżanek ma coś do zgłoszenia - proszę napisać w komentarzu pod tym postem.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszego udanego wypoczynku majowego!!!
Asia
Ja też lubię gładkie skarpety:) Bardzo ładne:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja mogę nosić tylko takie gładkie, chociaż strasznie mi się podobają te wzorzyste :)
UsuńFajne skarpetki:) Muszą być cieplutkie. A to Malabrigo nie jest takie złe, szczególnie ożywione czerwienią:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSą ciepłe i bardzo miłe :) Pora jest zupełnie nie na takie wyroby, ale jeśli o wykorzystanie resztek, to skarpetki są naprawdę świetne do tego celu :) Mam sweter z tej Persii - buras taki okropny, że noszę go tylko w domu. Miły, ani nie zbyt ciepły, ani za cienki, ale brzydka kolorystyka... Ech...
UsuńŚliczne skarpetki. Pewnie są cieplutkie :)
OdpowiedzUsuńCieplutkie, będą akurat na jesień :)
UsuńJa mam, ja mam, ale wieczorem, jak mi dzieciaki zasną zaznaczę w poście z kwietnia, bo zapomniałam dodać...
OdpowiedzUsuńA skarpety resztkowe świetne!! Ja jeszcze nie potrafię zrobić, ale może kiedyś się nauczę...
O - to super! Jest jeszcze czas, żeby dodać to, co się zrobiło w kwietniu :) A skarpetki robi się baaardzo łatwo, naprawdę! :)
Usuńhttp://robotkipodrobinia.blogspot.com/2017/04/ostatni-dzien-kwietnia.html
UsuńNiewielka rzecz, ale zawsze ;)
Pozdrawiam ciepło
Asiu, ja jeszcze nigdy nie robiłam skarpet, więc mój podziw dla Ciebie za tę umiejętność jest wielki. A skarpetki są super:)
OdpowiedzUsuńMarto - skarpetki robi się łatwiutko :)
UsuńAsia, ja ostatnio też skarpetkowo wykorzystuję zalegające motki. Od razu mogę cię uprzedzić - Malabrigo nadaje się tylko do noszenia w domu. Niestety ta włóczka bardzo szybko się przeciera i to jest sock tylko z nazwy. Ale efekty toich prac sa bardzo fajne. Ja też wolę robić te "bezwzorkowe" :)
OdpowiedzUsuńO - dobrze wiedzieć coś więcej o tej włóczce. Ja w ogóle nie moge trafić na wełnę idealną - albo się kulkuje, albo przeciera, ech... Czy jest gdzieś wełenka, z którą nic złego się nie dzieje?
UsuńTakie proste skarpetki są najwygodniejsze, a jeśli robi się je z tak kolorowych włóczek, to robienie wzorku to próżny trud. Malabrigo z dodatkiem tej ciemnej czerwieni wygląda w porządku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję!
UsuńRobótkowo dużo się u Ciebie dzieje. A ja przez ostatni tydzień totalnego dziewiarskiego lenia miałam :):) Skarpety bardzo ładne, a że kolorowe to wzory są zbędne, zresztą na melanżu i tak byłyby mało widoczne. W sumie najważniejsze, żeby wygodne w użytkowaniu były.
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam
Faktycznie, sporo dziergam, tylko jakoś mało mnie w świecie blogowym. Ale - poprawię się :)
UsuńFajowe!
OdpowiedzUsuńTez mam jakąś wełnę z Lidla, ale moja na pewno z innej dostawy, bo nie gryzie.
By Cię zainspirować, wklejam link z bloga, który obserwuję. Pomyślałam o Tobie :-).
http://omakoppa.blogspot.nl/2017/05/kotihiiri-villasukat.html
Beatko - fajne, dzięki!
UsuńSuper fajne skarpety - szkoda że gryzące ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńEwo - one nie gryzą. Gdybym je zrobiła w całości z tej gryzącej włoczki, to pewnie by tak było. Na szczęście są mięciutkie :)
UsuńŚliczne są! A ja nie umiem robić skarpetek i całe lata już się zbieram, żeby się nauczyć i może na jesieni zrobiłybyśmy sobie na naszym spotkaniu taki wspólny projekt?
OdpowiedzUsuń