piątek, 31 października 2014

Czerwony sweterek

Dziś - zdjęcia czerwonego sweterka z merino z jedwabiem. Muszę powiedzieć, że jestem bardzo ale to bardzo zadowolona z niego! Wyszedł idealny - i krój, i dekolt. Wełna jest mięciutka, delikatna. Powiem szczerze, że chętnie zrobiłabym sobie kolejny z tej wełny. Zdjęcia - nie najlepsze, bo robione w pochmurny dzień, w domu. Bez głowy, bo na każdym miałam głupią minę :)





Z tyłu jest wzór czterech liści. 


Na rękawach też jest, jak widać, motyw liści.
Zdjęcia nienajlepsze - nie mogłam się wczoraj dogadać z Nadwornym Fotografem. Wszystkie ujęcia zrobił z dołu, przez co nie widać dokładnie podkroju dekoltu, który wyszedł mi mega fajny. Prosiłam, żeby listki na plecach były dobrze widoczne, ale żadne ze zdjęć nie wyszło wyraźne, jedynie to, które pokazałam. 

Dane techniczne: wełna merino superwash i jedwab, Heritage Silk Cascade Yarns. Druty 3 mm, poszło niecałe 300g. Włóczka bardzo wydajna, ma piękny kolor, lekko połyskuje. Troszkę wyciągnęła się w praniu, ale spodziewałam się tego i sweterek zrobiłam trochę za mały, właśnie po to, żeby po praniu był dobry.

Dziękuję za odwiedziny, za miłe słowa :)
Miłego i spokojnego dnia!
Asia





środa, 29 października 2014

Wspólne Dzierganie i Czytanie 16

Dziś środa - dzień naszych wspólnych spotkań przy książce i robótce. W ubiegłą środę nie działał mi internet, kiedy już zaczął działać - coś działo się z bloggerem, ale o tym pisało kilka z Was. Potem się naprawiło, ale ja musiałam wyjść z domu. Wróciłam późno i tym sposobem nie zrobiłam wpisu. Z czytaniem u mnie kiepsko ostatnio - czytam, owszem, ale książki związane z moją pracą. A tych opisywać tu nie będę. W "Galeonach wojny" posunęłam się do przodu o zaledwie jeden rozdział... W związku z tym, że mam trochę mniej czasu, postanowiłam połączyć czytanie i dzierganie - słucham audiobooka, pożyczonego z biblioteki:


Najpierw o książce. To "Zanim zasnę" S.J. Watsona. Pożyczyłam ją, bo bardzo chciałam pójść do kina na film o takim samym tytule, z Nicole Kidman w roli głównej. Ale nie udało mi się pójść do kina (nie lubię chodzić sama, a mąż wyjechał na chwilę, jak wrócił - filmu już nie było w kinie...). Zatem - pożyczyłam audiobooka. I ... niezbyt mi się podoba. Po pierwsze - głos lektorki, niby ładny, głęboki, ale mnie nie odpowiada. Po drugie - wyobrażam sobie główną bohaterkę jako ładną i delikatną osobę, a ona - niestety - przeklina... Wprawdzie czasem tylko, ale to mocne przekleństwa, których nie lubię. Gdy czytam o piratach, to jakoś nie drażnią mnie wulgaryzmy aż tak, ale tu - przy całkiem miłej kobiecie, jakoś mi nie pasują. Ale - o czym jest książka. Główna bohaterka budzi się i okazuje się, że nie pamięta, co było przed snem - ma amnezję. Mąż tłumaczy jej wszystko, a ona co wieczór i tak zapomina. Chodzi do lekarza, który zalecił jej pisanie pamiętnika. Bohaterka ze zdziwieniem odkrywa, że ostatnimi słowami, jakie zapisała w pamiętniku, jest "nie ufaj Benowi" - Ben, to jej mąż. I na razie tyle wiem. W kółko jest o tych zanikach pamięci i dowiadywaniu się od nowa wszystkiego. Właściwie - nie wszystkiego, bo wiele mąż jej nie mówi, wiele lat pomija. Wysłucham do końca, bo całkiem dobrze robi mi się na drutach ze słuchawkami w uszach :)
A na drutach - szalik dla córci. Taki neonowy róż :) A czerwony sweterek jest gotowy - jutro zdjęcia :)
Pozdrawiam i idę do Was, zobaczyć, co dziergacie i czytacie :)
Asia

wtorek, 28 października 2014

Twórcze chorowanie

Mała choruje. Ma gorączkę i boli ją gardło. Siedzimy więc w domu, popijamy ciepłą herbatkę z sokiem malinowym (jak dobrze, że zrobiłam tego lata mnóstwo słoików z tym sokiem :), pilnujemy, żeby temperatura nie przekroczyła 40 stopni, czytamy. Raz Mała ma lepszą godzinę, raz gorszą. Jak to przy chorobie. Ale - staramy się coś robić. Ja, siedząc przy niej, wyprodukowałam dynie. Strasznie potrzebowałam pomarańczowego koloru, chyba z powodu tych mglistych dni :)



To moja radosna twórczość - dlatego każda dynia jest inna - po prostu eksperymentowałam. I są trochę krzywe, ale to akurat dobrze - dynie naturalne też nie są idealne. Grunt, że dzieciom się podobają :)
Mała też nie próżnuje. Narysowała wczoraj sporo rysunków:


To bohaterowie z bajki.


Konik.


To mój ulubiony rysunek - "Króliczek".


Serce.

Mała zrobiła też kukiełki - dinozaury. Czytałyśmy encyklopedię dinozaurów i później Mała wyprodukowała coś takiego:


To - rodzice dinozaury.


Dzieci - dinozaury. Dziewczynka i chłopczyk.


I na koniec - straszny dinozaur!

Wczoraj był bardzo twórczy dzień - Starszy pisał .. .książkę! Napisał 7 stron siedząc do północy, wydrukował i rano zapakował, żeby pokazać pani od polskiego. Muszę powiedzieć, że te siedem stron zrobiło na mnie duże wrażenie. Nie wiedziałam, że moje dziecko potrafi całkiem sprawnie napisać thriller! Czego to się człowiek dowiaduje :)

Tak nam minął wczorajszy dzień. Dzisiejszy zaraz zaplanujemy.
Miłego dnia!
Asia









niedziela, 26 października 2014

Zabawa blogowa

Zostałam wyróżniona przez Wełnianą Krainę w zabawie blogowej i poproszona o udzielenie odpowiedzi. A zatem - przystępuję do nich:
1. Nad czy obecnie pracujesz? Oto odpowiedź:


Mój zaczęty jeszcze w sierpniu czerwony sweterek z alpaki i jedwabiu jest już prawie gotowy. Właśnie kończę plisę przy dekolcie.

2. Czym Twoja praca różni się od innych? Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć - każda z nas dzierga inaczej - dotyczy to zarówno wzorów jak i techniki dziergania. Ja rzadko korzystam z gotowych wzorów. Nie dlatego, że nie podobają mi się, o nie. Wiele swetrów, kominów czy czapek na Raverly czy w gazetach jest śliczne, ale mnie jest ciężko siedzieć z nosem w schemacie. Dziergam "z doskoku" i w przypadku dziergania ściśle według wzoru musiałabym zastygnąć w bezruchu i widzieć tylko ten schemat. Nie mam jakiegoś określonego stylu - lubię robić różne rzeczy i w różnych kolorach. Kocham robić na drutach z żyłką, koniecznie drewnianych (z powodu alergii na metale nie mogę brać do rąk żadnych innych). 

3. Dlaczego tworzysz i piszesz bloga? Zachęciła mnie do tego ciocia, która również prowadzi bloga :) Ciocia młoda i również robótkująca :) Odkąd założyłam bloga, poznałam mnóstwo świetnych dziewcząt, które również kochają robótki, nauczyłam się bardzo dużo w technice dziewiarskiej. Blog pozwala mi "spotkać się" z wieloma z Was, odwiedzić wirtualnie, porozmawiać z pomocą okienka komentarzowego. Więcej dziergam i więcej czytam, odkąd przyłączyłam się do akcji "Wspólne Dzierganie i Czytanie". Dokończyłam wiele robótek, które czekały na finał, bo pokazanie rozpoczętej robótki motywuje do jej szybszego ukończenia.

4. Jak wygląda Twój proces tworzenia? Muszę mieć coś na drutach. To jak nałóg. Zawsze mówię, że nie palę, nie piję, więc wolno mi dziergać - to moje uzależnienie. Dobre uzależnienie, uważam. Dzierganie pobudza pracę obu półkul mózgu, przez co jest on bardziej wydajny (mam taką nadzieję :). Moja praca zawodowa wymaga pisania - zawsze, ale to zawsze, gdy ciężko mi sklecić choćby jedno sensowne zdanie, zasiadam na chwilę do drutów i myślę. I wtedy coś się odblokowuje we mnie - piszę :) A jak konkretnie wygląda mój proces tworzenia? Trochę chaotycznie - dziergam "z doskoku", czekając przy porannej kawie aż dzieci się obudzą i planując dzień (wstaję wcześnie), po południu - odpytując syna z przygotowanych lekcji, w przerwach między mieszaniem w garnku, wieczorem, oglądając telewizję. Ot tak - żadnego uporządkowania, planowania. Po prostu - biorę włóczkę, druty, narzucam oczka i jakoś tak to idzie. To - że się tak wyrażę - działalność poboczna, ale bardzo ważna dla mnie :)

Mam podać dwa blogi, ale pozwolę sobie na podanie bloga bliskiej mi osoby . 

Jak Wam minął weekend? Mnie miło i spokojnie, nie licząc właśnie gorączkującej Małej... Biedulka. Zapewne ciężka noc przede mną...
Spokojnej nocy zatem!
Asia

niedziela, 19 października 2014

Tym razem - dzieła Córci!

Córcia przez cały tydzień produkowała przeróżne obrazki i plastelinkowe stworki. Prosiła dziś od rana, żeby zrobić zdjęcia i pokazać na blogu, co niniejszym z radością czynię:

Proszę Państwa - oto kot:


Technika - akwarela, kolory - jak widać - dziecko tworzyło samodzielnie :)

Następna praca - tęczowy rysunek - ma symbolizować radość:



Technika mieszana - kredki oraz plastelina :)

Czas na to, co dziecko tworzyło przez kilka dni (w ramach zadania z muzyki - dzieci mają ćwiczyć paluszki lepiąc coś z plasteliny - jest to przygotowywanie rączek do gry na instrumentach klawiszowych). Proszę Państwa - całe mnóstwo stworków, mieszkających w ślicznym różowym pudełku:



Jak widać, jest tam i słoneczko, i tęcza, i bałwanek, i gąsieniczka, dwa drzewka, w tym jedno owocowe, jabłuszko, kwiatek, a obok - balonik na sznureczku, to szare z pomarańczowym to powierzchnia Księżyca z kraterami. Jest też koszyczek z czymś niebieskim, ale nie pamiętam, niestety, co to... A reszta - to cała masa kuleczek i zawijasków. Napracowało się dziecko :)

A co u mnie na drutach? Komin, bo mitenki już są gotowe:



Będzie to komplet dla mnie :)

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę spokojnego tygodnia! Do środy :)
Asia


środa, 15 października 2014

Wspólne Dzierganie i Czytanie 15

Dziś wpis w ramach akcji u Maknety :)



Czytam i dziergam, idzie to powoli, ale jakoś. Najważniejsze, że sprawia przyjemność :) Oto, co u mnie na drutach i co czytam:


Na drutach - mitenki! Robię je według wzoru udostępnionego przez Zdzid - na blogu Zdzisi jest podany opis, bardzo dokładny a zarazem bardzo prosty - mitenki robi się "na płasko" i zszywa. Mnie bardzo odpowiada ten sposób i zamierzam wydziergać ich więcej :) Z powyższych włóczek, oczywiście :) Z czarnej - dla syna, wersję "męską", czyli - krótkie, gładkie, bez ozdób (syn czeka na te mitenki już tydzień...). Z cukierkowego różu - dla córci, rzecz jasna :) Z tej włóczki powstanie jeszcze czapka i szalik dla Małej. Z fioletu - dla mnie, do kompletu z chustą, którą wydziergałam na wakacjach. Z turkusu - też dla mnie. Z tej włóczki powstanie też komin. I kominy będą dziergane w następnej kolejności. Po kominach - chyba czapki, a po nich - sweterki dla córci. Takie mam ambitne plany na jesienne i zimowe wieczory :)
Czytam nadal "Galeony wojny" Jacka Komudy. Bardzo mi się podoba ta książka. Ostatnio niewiele mogłam powiedzieć, bo ledwie ją zaczęłam, teraz jestem już nieco dalej w akcji. Podoba mi się niezwykle język - archaizmy i gwara kaszubska - rewelacyjnie wprowadza w tamte czasy i tamtą rzeczywistość! Opisy niezwykle dokładne, bardzo fachowe słownictwo żeglarskie no i przede wszystkim - rys historyczny doskonały, ale to nie dziwi - wszak Jacek Komuda jest z wykształcenia historykiem. O czym jest ta książka? Akcja toczy się w Gdańsku, w XVII wieku. Szwedzi rozpoczynają blokadę miasta. Polska flota wojenna szykuje się do walki, niemałą rolę odegra tu późniejszy admirał (a teraz - kapitan) - Arendt Dickmann. Pojawia się wątek kryminalny - są masowe morderstwa na statku, winą obarcza się legendarnego Lewiatana. Kapitan Dickmann podchodzi bardzo sceptycznie do wierzeń ludności, ale postanawia stawić czoło "bestii", głównie po to, by zarobić pieniądze, tak bardzo potrzebne mu w trudnym momencie jego życia. Tyle przeczytałam. 
Dodam jeszcze, że książka, oprócz ślicznej okładki, ma zdobione grafiką strony! Jak dla mnie - rewelacja!

Pozdrawiam Was serdecznie i - jestem ciekawa, co czytacie i dziergacie?
Asia



niedziela, 12 października 2014

W jesiennym lesie

Dziś po południu pojechaliśmy z dziećmi do lasu. Uwielbiamy las - jest tam cicho, spokojnie, ciepło.
Nie zapomnieliśmy o naszych swetrach - już od jakiegoś czasu planowaliśmy sesję w lesie. I odbyła się, przy ładnym ciepłym świetle. Oto nasze swetry. Pierwszy - to sweter męża (na mężu) - ciemnozielony z jelonkiem:



Tak będzie noszony - z kurtką, w zimne jesienne popołudnia. Dlatego, wedle życzenia, został zrobiony tak, by dobrze leżał pod kurtką - miał być dosyć wąski, z wąskimi rękawami. Jest już po praniu i blokowaniu i muszę powiedzieć, że wełna po namoczeniu w płynie do prania (Eucalan) zmiękła bardzo - sweter zrobił się delikatny i mięciutki.
A to - mój płaszcz ze mną w środku:


Jest długi i ciepły, chociaż przydałaby mu się podszewka, ale na samą myśl o szyciu odechciewa mi się jej... Tak go noszę - z tą chustą (chustę bardzo często noszę, nie spodziewałam się, że aż tak się będzie sprawdzać).
Tu - zbliżenie swetra:



Do zdjęcia dołączyła córcia - w sweterku "Zielone jabłuszko", którego zrobiłam zbliżenie:


Autorem zdjęć był - jak zawsze - syn. Dziękujemy!!!!!

Sesja odbywała się tylko pozornie w spokoju - obok nas w gęstwinie przebiegła sarna. Dzieci po tym wydarzeniu z dystansem patrzyły na krzaki i skupiska drzew. Nie pomogły tłumaczenia, że sarna nie żywi się człowiekiem i ucieka od nas :)

A co u Was na drutach? Ja dziś - po trzecim pruciu komina (i wydawałoby się, że nie ma nic prostszego niż zrobić komin...) - dziergam mitenki. Na szczęście bez prucia :)

Dziękuję za odwiedziny! Miłej niedzieli!
Asia






piątek, 10 października 2014

Żółty komplecik

Bardzo szybko powstała chusta dla córci. Zrobiłam ją ze sprutego szalika - w ubiegłym roku powstał dla niej komplet - czapka i szalik, ale szalik zupełnie mi nie wyszedł - był cienki i baaaardzo długi (taki, że Mała musiała nim motać szyję cztery razy!). I tak oto wygląda gotowy komplet dla córci:



Dane techniczne: włóczka Comfort Inter Fox 100% akryl, czapka - szydełko, chusta - druty 4,5 mm.
Chusta powstała dokładnie według tego wzoru - zależało mi na chuście, czy raczej - chusteczce - szerokiej, ale niezbyt dużej. Chciałam, żeby dobrze opatulała szyję, a nie ramiona. Bo to taka chusteczka na szyję, zamiast szalika. Nie wiem jeszcze, jak spełnia swą funkcję, bo jeszcze jest wilgotna, w związku z czym Mała nie mierzyła jej jeszcze (ale już wyraziła swą radość z jej posiadania :)

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia!!!
Asia


środa, 8 października 2014

Wspólne Dzierganie i Czytanie 14

Dziś dzień naszych spotkań wirtualnych - środa z Maknetą .


Oto, co u mnie na drutach oraz - co czytam:


Na drutach - sweter dla męża z wełny merino Yarn Art oraz - to żółte - chusta dla córci. Małej brakuje szalików, ale zaczęłam najpierw robić chustę - wydaje mi się lepsza, bo osłoni i szyję, i klatkę piersiową. Komin, w przypadku córci, odpada - Mała nosi okulary i nie lubi zakładać przez głowę ocieplaczy-szyjogrzejów, czy kominów. Ale chusta czy szalik są jak najbardziej ok :)

Przeczytałam K. Lackberg "Latarnika" - bardzo dobrze się czytało, chociaż to jedna z ostatnich książek tej serii, a ja przed "Latarnikiem" przeczytałam zaledwie dwie. Niemniej - rozumiałam, co i u kogo się pozmieniało, a losy bohaterów były opisane ciekawie. Podobało mi się bardziej, niż "Kaznodzieja".
"Awarię uczuć" Joanny Kruszewskiej kończę. Lubię jej styl - lekki, dobry na popołudnie przy herbatce. Ot - przyjemnie opisane niekoniecznie przyjemne i łatwe losy bohaterek. Ale przez całą książkę przelewa się dobry humor, pozytywne nastawienie do życia - no słowem - miło. 
Trochę jednak mam dość słodkiej i przyjemnej literatury. Zatęskniłam za Pilipiukiem i jego sarkazmem. Niestety - w bibliotece jest chwilowo pożyczony. Wzięłam więc z naszej domowej półki coś, czego jeszcze nie czytałam - "Galeony wojny" Jacka Komudy. Mąż gorąco mi polecał. Ciekawe, czy przypadnie mi do gustu. Na razie zaskoczona jestem językiem - bardzo dużo jest tam kaszubskiego! Którego nie rozumiem. Na szczęście w przypisach autor tłumaczy zwroty - ale mnie ten język ciekawi, bardzo. Książkę dopiero zaczęłam, więc o akcji niewiele powiem. Zaczyna się od napadu na statek, na którym ... nie ma załogi.

Cieszę się, że znów mogę uczestniczyć w akcji i miło spędzać czas, odwiedzając Wasze blogi :)
Pozdrawiam serdecznie i idę zobaczyć, co u Was słychać :)
Miłego dnia!
Asia

poniedziałek, 6 października 2014

Jesienny płaszcz i sweter z jelonkiem

Długo mnie nie było. Ale uporałam się z pracą, przynajmniej z jej sporą częścią, i wracam do świata blogujących :)
W czasie, kiedy mnie nie było, dokończyłam płaszcz, o którym pisałam w poście poniżej. Płaszcz jest bardzo ciepły, sprawdza się w chłodne jesienne dni. Zdjęcia, niestety, na wieszaku - Starszy jest w szkole, a ja koniecznie chciałam już zrobić wpis :)



Sweter jest robiony od góry i - jak widać na zdjęciu - warkocze idą po raglanie, po czym przechodzą na boki.


Dane techniczne: druty 8 mm, 100 % wełny (spruta po jakimś swetrze) połączona z alpaką (robiłam dwiema nitkami). Wzór - pomysł własny :) Zużycie - nie wiem dokładnie ile, bo wełna z odzysku nie miała banderolki, ale sweter jest baaardzo ciężki, chyba jakieś 1,5 kg.

Zaczęłam też sweter dla męża - jest już prawie gotowy:


Włóczka: 100 % merino Yarn Art, 100 g - 300m, druty 6 mm (robię podwójną nitką). Ma to być sweter do lasu - stąd jelonek (mąż sam znalazł wzór!). 
Sesja na nas odbędzie się chyba w najbliższy weekend - mamy nadzieję, że w lesie :) 

Bardzo mi brakowało Was, Waszych komentarzy, naszej wspólnej zabawy środowej... Ale - już jestem i zamierzam kolejny wpis zrobić właśnie w środę :)

Dziękuję, że mimo braku życia na blogu tak często tu zaglądałyście!
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia!
Asia