Tak się składa, że skończyłam bluzkę szydełkową, która po liftingu (czyli dodatkach maskujących moje błędy i niedociągnięcia) wygląda tak:
Pozwolę sobie dziś nie opisywać dokładnie tej bluzki, czyli - z jakiej włóczki powstała i według jakiego projektu, gdyż bluzka ta miała swoją profesjonalną sesję i poświęcę jej osobny wpis. Dziś tylko zajawka. Przy okazji zajawki wyjaśnię, że bluzka wyszła mi inaczej, niż było to w przepisie i te dzioby to nie efekt zamierzony, lecz skutek pomyłki. Ale na człowieku wygląda to ok, więc zostawiłam jak jest.
Po ukończeniu tej bluzki zabrałam się od razu za kończenie bluzki-nietoperza dla córci:
Sprułam poprzedni dekolt, bo źle wyszedł, ten jest dobry. Bluzkę robi się szybko i przyjemnie, a kolory dodają energii :)
Jak już jest mowa o kolorach - chciałabym pokazać różowe kwiaty, jakie właśnie kwitną w moim ogrodzie:
Błędy są często katalizatorem dla naszej pomysłowości;-)
OdpowiedzUsuńCzekam na tę zapowiedzianą sesję, żeby zobaczyć jak "dzioby" wyglądają na modelce.
Pamiętam, że dawno, dawno temu, kiedy oprócz dziergania siadałam także do maszyny do szycia - uszyłam sobie rozpinaną bluzkę właśnie z takimi "dziobami" i nawet często ją nosiłam:-)
Pięknie i kolorowo w tym Twoim ogrodzie Asiu :) Pewnie lubisz tam spędzać czas. Czekam z niecierpliwością na post o bluzce.
OdpowiedzUsuńTeż czekam na pełną sesję z bluzką, która wygląda bardzo oryginalnie! Gratuluję pomysłowości w maskowaniu! Pięknie jest w Twoim ogrodzie - niech tam wolno mijają Ci chwile :)
OdpowiedzUsuń