W weekend pracowałam z córcią i moją mamą w ogródku mamy. Była cudna pogoda a my z radością spędzałyśmy wspólnie chwile, ja - kopałam motyką, mama - podcinała pnącza, Mała - biegała radośnie po całym ogrodzie :) Było cudnie! I tym się na razie cieszę - niech nadchodzi wiosna :) Wstawiam zdjęcia z ogródka, bo innych (czyt. drutowych) na razie nie posiadam:
I jeszcze namiastka ogłoszenia (namiastka, bo prawdziwe ogłoszenie umieszczę w czwartek):
Spotkanie Dziewiarek Podkarpacia odbędzie się tradycyjnie w ostatnią sobotę miesiąca, czyli 25 kwietnia o godz. 16.00 do 19.00 w Kawiarni teatralnej "Muza" w Rzeszowie. Jedyne, co się zmieniło, to sala - będzie to sala myśliwska (pozostałe są w tym dniu zajęte).
Zapraszam serdecznie!
Pozdrawiam wszystkich Odwiedzających i witam serdecznie nowych Obserwatorów :)
Asia
Pięknie wygląda teraz twój ogród.
OdpowiedzUsuńA z robótkami to nic na siłę. Ostatnio też przeżywam kryzys, tym bardziej dotkliwy, że komuś coś obiecałam, muszę się sprężyć, a nie idzie mi zupełnie i do tego bolą mnie nadgarstki. Ale w końcu robienie na drutach ma być przyjemnością a nie męczarnią, więc staram się podchodzić do tego w miarę spokojnie. Czego i tobie życzę, a wena twórcza na pewno wróci.
pozdrawiam
Oj, to rzeczywiście chyba trudniej masz - ja na szczęście nie mam projektów, które muszę zrobić, chociaż tyle. Dziękuję za ciepłe słowa!
UsuńAle w ogródku masz już kolorowo:)
OdpowiedzUsuńA chęć do drutowania wróci:)
Pozdrawiam.
Dziękuję :) Liczę na ten powrót chęci :)
UsuńNiestety mam bardzo podobnie, to co kiedyś dawało mi radość, dziś jest już zaledwie cieniem. Druty leżą odłogiem, co mi się zupełnie wcześniej nie zdarzało, w moim przypadku myślę, że za dużo dziergałam, za dużo wkładałam w to swojego czasu i energii, teraz chcę zrobić sobie urlop od wszystkiego i po prostu cieszyć się chwilami , które spędzę z najbliższymi, może to zmęczenie , nie wiem, ale bardzo Ciebie rozumiem pozdrawiam Cię Asiu, z drugiego końca Polski, w nas jeszcze nic nie kwitnie, ale zawsze wiosna przychodzi dwa tygodnie później:))))
OdpowiedzUsuńJa mam chyba przesilenie wiosenne, bo już nie wiem, jak to nazwać. I tez teraz cieszę się chwilami, reszta przyjdzie w swoim czasie :)
UsuńU mnie to samo - zero chęci do dziergania:)
OdpowiedzUsuńtrzeba przeczekać:)
śliczny ogródek:)
Justynko - pocieszasz mnie troszkę :)
UsuńCiężko siedzieć w domu i dziergać na drutach czy coś haftować jak słonko za oknem:)
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie to z powodu słońca i tej energii z zewnątrz? Aż chce się być na dworze, w ogrodzie, na spacerze.
UsuńWiosna wymaga odmiany, dlatego druty chwilowo nie pociągają, a motyczka i owszem:-) Nawet mnie, choć generalnie nie lubię prac w ogrodzie, ale wiosną mnie kusi...
OdpowiedzUsuńJa też nie należę do zapalonych ogrodniczek, ale ogródek u mamy jest malutki i taki miły do pracy - z radością machałam tą motyką :)
UsuńNa wiosnę odstawiam druty na plan drugi i zajmuję się ogrodem:) Zresztą swój już prawie cały przekopałam:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAsiu, i ja mam to samo...jeden sweterek rozgrzebany...na drugi włóczka leży już od stycznia...czwarty wieczór zabieram się do jego rozpoczęcia i nijak mi to idzie...niby wzór już sobie wybrałam, oczka rozliczyłam i dalej nic...po prostu jakaś niemoc mnie ogarnęła:( ... ale jak piszą poprzedniczki, nic na siłę...Dzierganie jest przecież naszą przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem:) wena w końcu wróci:) Moje skalniaki też już poddałam wiosennym porządkom:) Widocznie po zimie potrzebujemy takiej odmiany;) pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń