Długo się zastanawiałam, co dalej. Jeszcze we wrześniu było ok, ale potem już nie. Weszłam bez mojej zgody w rzeczywistość, jakiej nie chciałam. Zaakceptowałam to. I zaczęłam żyć, trochę inaczej. Zastanawiałam się, co będzie z blogiem. Czy pisać, jak gdyby nigdy nic, czy zamilknąć, przeczekać. Ale to inne życie będzie trwało długo. Tyle nie pisać, podczas gdy cały czas coś tworzę? Pisać tu, co się stało - nie wiem. To blog głównie robótkowy. Ale z drugiej strony pisać, jak dawniej, skoro i tak, jak przyjdzie wiosna, może zrobię sesję, i zobaczycie mnie inną?
Poprzeglądałam mojego bloga - jest też formą pamiętnika. Są tu moje wspomnienia z czasów, kiedy córcia była mała, gdy zajmowałam się nie tylko robótkami. Więc jestem. I piszę. Otóż - zachorowałam. Poważnie. Żyję od wyjazdu do kliniki do wyjazdu. Leczę się, leczenie znoszę różnie. Potem będzie operacja, potem znów leczenie. Bolesne, powodujące cierpienie, na ciele i na duszy. Ale walczę.
Podczas moich wyjazdów do kliniki robię na drutach lub szydełku. Bo coś muszę tam robić. Dziś chciałam pokazać te moje poszpitalne twory. Zdjęcia są moje, ale może w święta uda się zrobić lepsze :)
Najpierw powstał komplet dla mnie. Kolory dobierała mi córcia - miały pasować do beżowego płaszczyka. Oto on:
Zdjęcia robione na szybko, tuż przed wysłaniem na północ kraju. Mam nadzieję, że w święta uda mi się zrobić zdjęcia na synu.
Piękne prace-) trzymam kciuki za powrót do zdrowia-) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie!
UsuńAsiu, życzę wytrwałości i wiary! Walcz dzielnie!!!
OdpowiedzUsuńPiękne i cieple rzeczy zrobiłaś, super! Jednak dziewiarska pasja przydaje się w każdych okolicznościach :)
Reniu - dziękuję Ci bardzo!
UsuńKomplet czapka i chusta ma przepiękne kolory- cudnie będzie się do beżowego płaszczyka prezentował.
OdpowiedzUsuńSyn ma szczęście,że ma tak zdolną mamę- szalik wygląda na tkany. Nie znam jeszcze tego wzoru. Sweter na pewno sprawdzi się nad morzem- sama bym chętnie taki nosiła.
Zdrówka życzę z całego serca!!!
Dziękuję, bardzo mi miło, że się podoba :) Ścieg po angielsku nazywa się moss stitch, jest bardzo prosty w robocie, tylko powoli przyrasta, bo wbijamy się jakby w rząd poniżej.
UsuńAsiu pisz, koniecznie. Blog to jak powiedziałaś taki życiowy pamiętnik. Troszkę odskocznia. Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia i wytrwałości. Wszystko będzie dobrze. Myśli pozytywne są połową sukcesu. A robótki robisz przepiękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie! Będę pisać. Będę myśleć pozytywnie i robić na drutach i szydełku różne rzeczy, byle czas płynął w stronę powrotu do zdrowia :)
UsuńZycze szybkiego powrotu do zdrowia i wszystkiego dobrego w tych trudnych chwilach. Prosze sie nie poddawac i jak napisala poprzedniczka myslec pozytywnie.
OdpowiedzUsuńSwietne prace!
Dziękuję!
UsuńDoskonale rozumiem, bo też byłam w podobnej sytuacji. Co prawda bloga wtedy nie miałam ale robótki szpitalne i poszpitalne powstawały. To swietna terapia i dlatego też zdecydowałam się na upamiętnienie mioch dziergadeł. Więc myślę, że warto pisać bo to przynosi radość życia której nigdy za dużo.
OdpowiedzUsuńPiękne rzeczy stworzyłaś! Chusta ma cudowny kolor, taki mój😊
Synkowi będzie cieplutko w nowym odzieniu😄 Sweterek rewelacja!
Szal również taki do otulenia. Ciekawy ten wzór chociaż jeszcze go nie testowałam.
Trzymaj się ciepło i zdrowo!
To fakt - robótki ręczne są z pewnością terapią, i to dobrą. Odprowadzają myśli, "wołają" człowieka do siebie, dają jakiś cel każdego dnia i przy okazji powstają fajne rzeczy. Dziękuję za ciepłe słowa.
UsuńCieszę się, że zdecydowałaś się pisać dalej - bardzo lubię do Ciebie zaglądać 🙂
OdpowiedzUsuńPiekne rzeczy zrobiłaś!!! Zdjęcia też śliczne- naturalne, pokazują to co najważniejsze😊
Przytulam Cię mocno!
Justynko - dziękuję Ci! Za wspieranie mnie, za to, że pomogłaś mi podjąć decyzję o tym, czy pisać :)
UsuńAsiu, pisz i pokazuj co wydziergałaś, bo spod Twoich rąk wychodzą piękne rzeczy! I zawsze to będzie odskocznia od problemów.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wytrwałości i Bożej opieki w tym trudnym czasie.
Reniu, dziękuję!
UsuńAsiu, trzymam kciuki i mocno kibicuję Twojej walce. Łap siły skąd tylko się da, a blogowa społeczność to też dobre źródło wsparcia🙂 Tak jak działalność, która sprawia Ci przyjemność - dzierganie jest dobre na wszystko i super, że Rodzina Ci pod tym względem nie odpuszcza - piękne rzeczy dla Nich robisz. Niech moc będzie z Tobą💪
OdpowiedzUsuńReniu - masz rację. Tu, w świecie blogowym, też są koleżanki, które i zaglądną, i coś napiszą, i dzięki temu człowiek ma wrażenie, że nie siedzi w domu zamknięty przed całym światem. Dzięki za ciepłe słowa!
UsuńŻyczę Ci Asiu zdrowia i siły do walki. Dziergaj i pokazuj. Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję!
UsuńPisać bloga. Pisać dla siebie i dla innych.Pisz co Ci w duszy gra .
OdpowiedzUsuńMoże Twoje doświadczenie przyda się komuś?
Zdrowia i wytrwałości!
Dziękuję - będę zatem pisać!
UsuńSzal bardzo pracochłonny ale za to jakie robi wrażenie. Zdrowia!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Syn jest bardzo zadowolony, mówi, że szal jest ciepły :)
UsuńAleż pracowite cudeńka. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
UsuńDziękuję!
Usuń