Nie zapomniałam o moich hafcie - obrazku z magnoliami. Po prostu nagłe zapotrzebowanie na inne robótki na chwilkę go wyparło, ale skoro tylko uporałam się z tym, co szybko wydziergać musiałam, wróciłam do stawiania krzyżyków. Haftowanie sprawia mi ogromną przyjemność. To czynność, która pozwala się wyciszyć, uspokaja myśli, bo umysł musi się koncentrować na schemacie, sprzyja skupieniu. Jedynym minusem jest moja alergia na nikiel. Przez nią do wyszywania potrzebuję specjalnych igieł, które coraz ciężej jest kupić. To igły pozłacane. Taką igłą mogę haftować do kilku lub kilkunastu godzin, potem warstwa złota ściera się i igłę wyrzucam. Gdybym trzymała ją nadal w ręce, moje palce pokrywają się rankami, które bardzo długo i źle się goją.
Teraz pokażę, ile przybyło moje obrazka. Tak było: