Wraz z nadejściem wiosny rozpoczęłam prace w ogrodzie. Pierwszą z nich było zadbanie o truskawki. To moje czwarte podejście do tego tematu. Truskawki rosły kilkanaście lat w jednym miejscu i po prostu zaczęły usychać, dawały małe zasuszone owoce a same krzaczki urywały się i ginęły. To były truskawki po poprzedniej gospodyni, ale miały już po prostu swoje lata. Kupiłam nowe krzaczki i przesadziłam je na grządkę obok. Niestety, nadal nie chciały rosnąć... Kolejnej wiosny przeniosłam je w inne miejsce i posadziłam je na włókninie - takiej czarnej. Wyczytałam, że lubią tak rosnąć, a dodatkowym plusem jest to, że chwasty nie rosną tak bardzo przy nich. I co? Wszystkie krzaczki po prostu ugotowały się! Pomimo, że je podlewałam. Kupiłam więc kolejne krzaczki i posadziłam na starym miejscu, ale wymieniłam ziemię i porządnie ją nawiozłam - zaczęły rosnąć! Tyle, że chwasty też. Ale już w ubiegłym roku jedliśmy nasze własne truskawki.
Tej wiosny wyłożyłam grządkę kartonami i posypałam korą sosnową - wyczytałam, że truskawki ją lubią. I wreszcie rosną! Mają mnóstwo owoców, które lada moment dojrzeją:
Uruchomiliśmy z mężem szklarnię, chociaż w tym roku posadziliśmy o wiele mniej pomidorów, za to więcej ogórków:
Sadzonki dostałam od sąsiadów, ale w szklarni czekała na mnie również niespodzianka - między płytkami rosły samosiejki-pomidorki koktajlowe! Przesadziłam je na razie do małych doniczek:
Obok szklarni posadziłam hortensje - tu jedna z nich:
W tym roku zakwitł też łubin, który wysiałam dwa lata temu:
Ogród jest cały w rozkwicie, kwitną też supertunie, których w tym roku mam wyjątkowo dużo:
Kocham mój ogród bardzo! Pielęgnuję go z miłością, podlewam, przesadzam, nawożę i nie mogę się nacieszyć tymi barwami! To tylko kilka zdjęć, w rzeczywistości roślin mam dużo więcej.
Najbardziej lubię usiąść z drutami w ogrodzie i przerabiać oczka. Takim sposobem dokończyłam koc, który zaczęłam cztery lata temu :
Koc wyszedł ogromny! Zaczynając go miałam nadzieję, że zrobię go w ciągu jednego roku, rzeczywistość okazała się inna - powstawał cztery lata... Tak wielka robótka zaczęła mnie nużyć po jakimś czasie, odłożyłam ją więc i tak leżała... Po przeprowadzce na wieś okazało się, że koce i chusty to coś, czego bardzo tu potrzeba wieczorami, nawet latem, bo noce u nas są chłodne. Ten koc nie służy do okrywania się, jest raczej narzutą na łóżko, ale mam już zaczęty kolejny koc, taki do okrywania się właśnie - obym nie robiła go kolejne cztery lata...
Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze!
Pozdrawiam cieplutko!
Asia
Pięknie u Ciebie w ogrodzie. Również lubię wszelkie robótki w plenerze.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Lubię pracę w ogrodzie, odpręża mnie i daje dużo satysfakcji, kiedy się widzi, jak wszystko rośnie i rozkwita.
UsuńMam podobny koc i również długo go robiłam. Mnie męczył jego ciężar i liczba oczek na żyłce. Teraz jak robię koce, to tylko grubym szydełkiem ;)
OdpowiedzUsuńMiło się patrzy na to jak wkładasz serce w ogród i grządki. Jest to praca, dzięki której można się potem relaksować wokół pięknych roślin. Cudnie!