Na naszym Wzgórzu zamieszkali nowi mieszkańcy, bardzo oryginalni. To, że mamy dwa psy - alpejskie gończe krótkonożne, to wiadomo, bo pokazywałam je tu. Ale od niedawna mamy jeszcze czterech lokatorów, czy też - członków stada. Za sprawą córki, która marzyła o takim inwentarzu.
Poznajcie ich.
Oto - Zelda:
To samiczka modliszki storczykowej.
Jest maleńka, bo to dziecko modliszkowe, ale bardzo żywa i kontaktowa - gdy podchodzi się do terrarium, potrafi obrócić główkę i patrzeć na człowieka. Nauczyła się też, że córka ją karmi i gdy tylko uchyli się wieczko i włoży rękę, ona wspina się po kwiatku i czeka na muchę. Mieszka w takim ślicznym domku:
Kilka tygodni później dotarł do nas samczyk modliszki - szary i wybiedzony... Córka kupiła go, bo było jej go żal - wyglądał strasznie... I niestety, nie żył długo... Rozżalona córka poszła z mężem (moim, a jej tatą) do sklepu zoologicznego i pokazała zdjęcia martwego samczyka. Sprzedawca przeprosił i sprzedał jej po obniżonej cenie kolejnego samczyka - też biedaka, bo bez nogi...
Te biedne stworzenia żyją w okropnych warunkach w sklepie... Są zamknięte w maleńkim pudełeczku i nie wiadomo, czy są regularnie karmione. Ten nieszczęśnik również otrzymał swoje terrarium, a w nim roślinki, drewienka no i jedzenie! Jakież było nasze zdziwienie, gdy po zrzuceniu egzoszkieletu okazał się być samiczką i to w dodatku niebieską! No i nóżka mu, to znaczy - jej - odrosła!
Oto Skarpetka:
Też jest jeszcze dzieckiem, ale ma się dobrze, rośnie i jest aktywna!
Na półce, w sporym terrarium, zamieszkał patyczak. Miał być samcem, ale zaczął niebezpiecznie rosnąć, aż okazało się, że jest samiczką. To Hanzo:
W przeciwieństwie do modliszek nie jest aktywna wcale, zazwyczaj siedzi, na przykład na biurku:
I żeby nas uszczęśliwić... złożyła ponad 100 jaj... Czekamy teraz, czy coś się z nich wykluje.
A równocześnie z moim powrotem ze szpitala przybyła do nas agama:
Nazywa się Kimczi i jest agamą czerwoną.
Jest dzieckiem, ale je ślicznie, biega po terrrarium, które zajmuje pół pokoju, bo podobno ma sporo urosnąć.
To białe na pyszczku to wapno, które dostaje co jakiś czas.
Jest przezabawna, a najlepsze jest to, że nasze psy nie mają pojęcia, że taka fajna Kimczi mieszka z nami! Podobno to dlatego, że ona nie wydziela zapachu, a gdy psy wpadną do pokoju, ona siedzi nieruchomo i udaje, że jej nie ma.
Córka kocha te swoje stwory, dba o nie bardzo, pielęgnuje i dogląda. A one rosną i cieszą ją!
To tyle o naszej menażerii.
Teraz - o warsztatach. Otóż niedawno zorganizowano w naszym domu kultury warsztaty z biżuterii ceramicznej. Zapisałam się na nie, bo byłam ciekawa, jak to jest lepić z gliny.
Pani instruktorka bardzo dobrze nam wszystko tłumaczyła i pod jej okiem wykonałam takie coś:
To komplety po wypaleniu i przeszkliwieniu.
Po kolejnym wypaleniu, tym razem już ze szkliwem, wyglądają tak:
Na kolejne warsztaty z ceramiki zapisałyśmy się razem z córką :) Ja zrobię jakieś miseczki, ona - grotę dla jaszczurki.
Zaczęłam dziś nowy projekt - będzie nim bluzeczka z cudnej bambusowo-jedwabnej nitki według przepisu od Reni :
Nie mogłam się powstrzymać od połączenia na zdjęciu różu bluzeczki z różem piwonii! Ach, jaka szkoda, że nie możecie poczuć zapachu tych cudnych kwiatów!
A poranki witam świeżo zerwanymi owocami z ogrodu, które zjadamy na śniadanie:
Czy może być lepszy początek dnia?
Na zakończenie tego długiego postu chciałabym pokazać Wam coś, co motywuje mnie do pracy dziewiarskiej. Parę tygodni wstecz odwiedziła mnie Justynka . Gdy powiedziałam jej, że prawie nic nie dziergam, bo po prostu nie mam weny, podzieliła się ze mną ciekawostką. Otóż na jednej z grup dziewiarskich pojawiło się "Dziewiarskie bingo" - zabawa, polegająca na tworzeniu rzeczy według rozpiski, ale w dowolnej kolejności i bez ograniczeń czasowych. Justynka zaproponowała, żebym spisała to, co chcę zrobić w najbliższym czasie, ona dołożyła swoje pomysły i tym sposobem otrzymałyśmy całkiem sporą rozpiskę planów! Nazwałyśmy ją "Motywatorem dziewiarskim":
Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze.
Pięknego dnia Wam życzę!
Asia
Jeju, jaki świetny post. Ceramika! Marzę aby też, kiedyś coś ulepić. Biżuteria wyszła rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńZwierzaki - cuda, cuda. O agamach nie mam zielonego pojęcia, ale ta jest niesamowita. Za to patyczakowate znam doskonale:))).
Modliszka maleństwo mnie urzekła. Cudowne ma terrarium. Ta niebieska to piękność prawdziwa.
Będę wypatrywała postów - jak się chowają. Napisz o nich czasami:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Baaaardzo mi miło! Jasne, będę fotografować tą menażerię i opisywać, jak się ma :)
UsuńWow.... Wow... Wow.... Cieplutko pozdrawiam i życzę zdrówka. Wszystkim, zwierzaczkom też ❤️
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe Zwierzaczki" - nigdy takich nie widziałam, poza patyczakiem. Arcyciekawe warsztaty ceramiczne, a rezultat piękny.
OdpowiedzUsuńAle babski team macie w domu:)
OdpowiedzUsuńCeramiczna biżuteria jest piękna - i ta satysfakcja, że wykonałaś to własnoręcznie!
Trzymam kciuki, aby nowa robótka szybko rosła.
Cieszę się, że ruszamy już z naszym motywatorem- pomoże w chwilach, gdy wena nas opuści.
Ściskam Cię mocno!
Egzotycznie u Was tam na Wzgórzu.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jak się będzie chować to niecodzienne stadko 😁 podziwiam przez szybkę, bo jednak zdecydowanie pozostanę przy sierściuchu 🙈 ja mojej nie kupiłam patyczaka powiedziałam, że teraz na studiach może sobie kupić ale jakoś zrezygnowała 😜
Piękna ta biżuteria z ceramiki 🥰 kurcze też bym poszła na takie warsztaty.
A ja jakoś ostatnio nie dziergam 😞 no niby coś tam dłubie…potem pruje nie mam jakoś weny i pomysłów. A mam piękną bawełnę, kolorową, cudnie farbowaną i dziura w mózgu co z niej zrobić.
O kurczaki! Tzn. kurczaków Wam tam tylko brakuje ;))) Ile istot przybyło, i to sama egzotyka! Wow, jestem pod wrażeniem. Co do jajek patyczaków - moja kuzynka je systematycznie usuwała, bo nie można potem zapanować nad ilością zwierzyny, a z "przeludnienia" w terrarium mogą też odgryzać sobie nawzajem czułki czy odnóża. Nie chcę straszyć - to tak informacyjnie tylko :(
OdpowiedzUsuńCeramiczna biżuteria wyszła przepięknie! Oryginalny komplet. Ciekawe, jakie miseczki cudne będą? W 'dziewiarskim bingo' biorę w tym roku udział na IG, tak z ciekawości. Podciągam pod zadania rzeczy, które i tak bym zrobiła. Generalnie mam sytuację odwrotną do Twojej. Mam za dużo do zrobienia! Sobie, rodzinie, komuś na prezent, w planach - bo włóczka czeka w szufladzie 3 lata itp. Więc uczyniłam sobie planer z karteczkami na każdy miesiąc. Już w marcu się plany ciut posypały, ale poprzestawiałam karteczki, żeby jednak dzielnie nadążać ;) Wasz pomysł z Justynką na motywator bardzo mi się podoba! Myślę, że może być pomocny w stanie utraty weny i mocy :)