Miałam w zapasach włóczkę skarpetkową o składzie wełna i bawełna, pół na pół. Postanowiłam zrobić z niej stopki:
Ponieważ włóczka ta była mało elastyczna, ściągacz postanowiłam zrobić z innej - dzięki temu łanie leży i nie tworzy falbanki.
Ale muszę przyznać, że nie jestem z tych skarpetek zadowolona - włóczka jest szorstka, przez co cały czas czuję, że mam te skarpetki na nogach - włóczka jakby podgryza czy po prostu jest twarda. Nie wiem, jak to określić. W każdym razie nie da się ich nosić...
Włóczkę zakupiłam w którymś z marketów, nie jest żadnej znanej mi firmy.
I stąd wniosek, że lepiej kupić dobrą włóczkę!
Za zdjęcia serdecznie dziękuję Izie!!!!!!!!
(PS. Iza - mam już gotowy kardigan! A w lasach są już grzyby!)
Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze!
Serdecznie pozdrawiam blogowe koleżanki!
Miłego dnia!
Asia
Wiem o czym piszesz z tym podgryzaniem ;) Kiedyś mama zrobiła dla mojego synka takie skarpetki tyle że bez ściągacza. Zakończyła je tuż przed kostką. Jako że go gryzły syn ubierał je na zwykle bawełniane skarpetki a te dziergane pełniły funkcje kapci które zawsze były na nogach :)) Fajnie wyglądają więc może na zimne wieczory z taką podkładka będą idealne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO - to jest pomysł! Tak mogę je nosić - na skarpetki bawełniane. Inaczej nie da rady
UsuńTakie śliczne, a takie kłopotliwe... Pomysł, by używać ich jako kapci jest świetny! Możliwe też, że kiedy zrobi się porządnie zimno, efekt podgryzania będzie mniej odczuwalny.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!